Wielu z nas uzależnionych od alkoholu nie uniknęło pułapki lekomanii. Częste odtrucia, szczególnie te domowe, łatwość w otrzymaniu recept na leki uspokajające i nasenne, to kusiło. Gdy rano "na kacu" wstawałem do pracy, drżały mi ręce, pociłem się, wtedy wydawało mi się, że tabletki rozwiązują sprawę. Ja na szczęście skorzystałem z pomocy profesjonalnej, jednak nie wszyscy mieli to szczęście. Lekomania to nowe oblicze narkomanii. Niektóre kraje wprowadzają restrykcyjne sposoby kontroli zapisywania tych leków. Np. w Kanadzie dyskutuje się o zakazie ich stosowania powyżej 5 dni. U nas lekarz przepisujący receptę nie ma możliwości sprawdzenia ile recept otrzymaliśmy ogółem. Jest możliwe, ze odwiedzimy kilku tego samego dnia. Niestety leki można też zamawiać przez internet i stosować niezgodnie z zastosowaniem medycznym. Sprawia to, że liczba osób uzależnionych od środków nasennych stale rośnie. Wygodne konsumpcyjne podejście do życia, żądanie natychmiastowych efektów i dobrego samopoczucia, to cechy charakterystyczne dla osób z tendencją do uzależnień. Ale musimy zdać sobie sprawę, że odstawienie przewlekle przyjmowanych leków to trudny proces, zdecydowanie proceduralnie bardziej skomplikowany niż detoksykacja alkoholowa. Często musimy liczyć się z koniecznością hospitalizacji, a te dwa miesiące w szpitalu to obostrzenia większe niż alkoholowy odwyk. Odstawianie "na własną rękę" to duże niebezpieczeństwo, grożą nam: padaczka, psychozy, nasilony lęk, bezsenność, depresja.
Pamiętaj, zawsze pytaj lekarzy o bezpieczeństwo stosowania zapisywanych leków, o ich potencjał uzależniający.